Wyobraź sobie książkę, która nie ma fabuły, nie prowadzi cię od punktu A do punktu B, tylko rozrzuca przed tobą 114 kamyków. Każdy inny, każdy o dziwnym kształcie. Czasem błyszczący jak złota moneta, czasem zwyczajny jak bruk pod blokiem. Te kamyki to logia z Ewangelii Tomasza – zapisane mniej więcej w II wieku, odkryte na nowo w 1945 roku w egipskim Nag Hammadi, i od tamtej pory mącą ludziom w głowach.
Zacznijmy od tego, że Ewangelia Tomasza nie jest książką, którą znajdziesz w hotelowej szufladzie obok pilota i instrukcji obsługi klimatyzacji. Logia nie opowiadają żadnej spójnej historii. Nie ma tu cudów, procesów, dramatycznych zwrotów akcji. To raczej coś w rodzaju minimalistycznego poradnika życia wewnętrznego. W zasadzie mogłyby funkcjonować jako tweety sprzed dwóch tysięcy lat – tyle że zamiast lajków zostawiały ludzi z poczuciem, że świat, który znali, właśnie rozpadł się na kawałki, a oni muszą go sobie poskładać na nowo.
Co ciekawe – wcale nie trzeba być religijnym, żeby w tym grzebać. Tutaj masz raczej grę w „a co ty na to?”, podawanie pytań zamiast gotowych odpowiedzi. Dlaczego akurat te teksty? Bo są dziwnie aktualne. Bo pytania, które stawiają – o sens, tożsamość, relacje, świadomość – są takie same, jakie dziś zadaje sobie każdy, kto w środku nocy nie może zasnąć i przewraca się z boku na bok, szukając odpowiedzi, zamiast melatoniny. Bo niezależnie od tego, czy ktoś wierzy, czy nie, każdy z nas chce wiedzieć: kim jestem, dokąd zmierzam i dlaczego życie czasem wygląda jak kiepski remake, a nie jak oryginalny film.
Dlatego postanowiłam napisać cykl felietonów inspirowanych właśnie nimi. Jako żywa rozmowa o sensie, tożsamości, relacjach, codziennym absurdzie i o tym, co nam naprawdę w duszy gra. O tym, dlaczego czasem szukamy w sobie, a czasem w sklepach. O tym, że można rozmawiać o wieczności przy winie i o Bogu w kolejce do Biedronki.
Będzie to cykl osobisty, trochę przewrotny, niekiedy żartobliwy, a momentami bardzo serio. Bo logia są jak takie małe granaty – niby proste zdanie, a jak wybuchnie w głowie, to zmienia perspektywę. Trochę filozofii, trochę codziennego absurdu, trochę ironii – bo przecież bez humoru nawet najświętsze słowa zamieniają się w kamień, a nikt nie chce nimi dostać po głowie.
A więc – zaczynamy podróż. Będzie trochę jak randka w ciemno: nigdy nie wiesz, czy spotkasz wielką miłość, czy kogoś, kto tylko wypije ci kawę i zniknie. Ale jedno jest pewne – będzie się nad czym zastanawiać.

AgaPu
Pasjonatka natury i filozofii. Łączy profesjonalizm
z zaangażowaniem i unikalnym podejściem.