„Dam wam to, czego oko nie widziało, ucho nie słyszało, ręka nie dotknęła i serce nie ogarnęło.”
Kiedy czytam te słowa, mam ochotę zapytać: serio? Jeszcze coś zostało? Wydaje się, że wszystko już znamy. Internet codziennie wypluwa miliony obrazów, dźwięków i historii. Scrollujesz i masz poczucie, że widziałeś absolutnie wszystko: wojny, katastrofy, śluby, pogrzeby, koty na deskorolce, ludzi umierających i ludzi świętujących. A jednak – to zdanie twierdzi, że istnieje coś poza tym. Coś, czego nie masz w bazie danych.
I powiem ci: wierzę w to. Bo doświadczyłam.
Kiedy zachorowałam, życie się rozpadło. Nie miałam pojęcia, co mnie czeka. Diagnoza – i nagle wszystkie scenariusze znikają. Czujesz się, jakbyś wszedł na scenę bez scenariusza, w piżamie, przy pełnej widowni. Nagle zaczyna się coś, czego twoje oczy, twoje uszy, twoje serce kompletnie nie znają. I to nie jest doświadczenie, którego byś sobie życzył. To jest coś, co cię przygniata, zgniata, odbiera oddech. Ale… i tu jest ten paradoks – właśnie tam pojawia się to „nowe”.
Nie mówię o cudownym ozdrowieniu czy o hollywoodzkim katharsis. Mówię o tym, że w chorobie odkrywasz rodzaje doświadczeń, które rozwalają cały katalog twoich wcześniejszych przeżyć. Pierwszy oddech po chemii, który nie boli. Pierwsza kawa, która znowu smakuje jak kawa, a nie jak metaliczna breja. Pierwsze wyjście z domu, kiedy świat wygląda tak, jakby ktoś podkręcił kolory. To nie jest żadna metafora – to fizyczny fakt. Nagle czujesz rzeczy, których wcześniej nie zauważałeś, bo wydawały się banalne.
To jest właśnie to: „czego oko nie widziało, ucho nie słyszało”. Nie dlatego, że to coś magicznego. Ale dlatego, że twoje wcześniejsze oko patrzyło, ale nie widziało. Twoje ucho słuchało, ale nie słyszało. Twoje serce biło, ale nie rozumiało.
Zaskoczę cię – to nie jest przyjemne odkrycie. Bo razem z tym przychodzą też inne rzeczy. Cisza szpitalnej sali w środku nocy, której nigdy wcześniej nie znałeś. Dźwięk kroplówki, który wbija się w głowę jak metronom. Patrzysz na swoje ciało i nie rozpoznajesz go. Dotykasz włosów, których już nie ma. To też jest „to, czego ręka nie dotknęła”. To doświadczenie, którego nie chciałeś, a które staje się częścią ciebie.
I teraz pytanie – po co nam takie obietnice? Po co Logion 17 mówi, że dostaniesz coś, czego nie znałeś? Bo widocznie właśnie w tym „nieznanym” kryje się życie. Nie w powtarzalnych scrollach, nie w kopiowanych schematach, nie w tej samej codziennej rundzie obowiązków. Życie rozsadza rutynę, czasem brutalnie. I wtedy masz wybór: zamkniesz się i będziesz udawać, że nic się nie stało, czy wpuścisz to doświadczenie i pozwolisz, żeby cię zmieniło.
Wiesz, co jest najgorsze? Że my często wolimy zostać w znanym piekle niż wejść w nieznane. Wolimy odtwarzać, co już widzieliśmy, niż zaryzykować nowy smak. Bo nowe boli. Nowe wymaga odwagi. Nowe zabiera poczucie kontroli.
Ale z drugiej strony – jeśli wszystko w twoim życiu jest przewidywalne, to jesteś martwy. Bo życie to właśnie to, co wymyka się schematom. To, czego nie zaplanowałeś, a co przychodzi nagle i rozwala twój system.
Ja to odkryłam nie w książkach, tylko w onkologii. Tam, gdzie nikt nie chce być. I paradoksalnie – tam dostałam doświadczenia, których nigdy bym sobie nie wymyśliła, a które ukształtowały mnie bardziej niż jakakolwiek podróż czy kurs rozwojowy.
Dlatego, kiedy czytam ten logion, nie słyszę pobożnej obietnicy, że „gdzieś tam” czeka na nas rajski prezent. Ja słyszę brutalne przypomnienie: życie będzie cię zaskakiwać. I to, co naprawdę cię ukształtuje, to nie są rzeczy, które zaplanowałeś, ale te, które spadną ci na głowę bez pytania o zgodę.
I może właśnie w tym jest nadzieja – że dopóki pozwalasz, żeby coś cię zaskoczyło, dopóty naprawdę żyjesz.
Więc teraz pytanie do ciebie – czy masz odwagę zostawić w swoim życiu miejsce na to, czego jeszcze nie znasz? Czy jesteś gotów, żeby przyjąć coś, co nie mieści się w twoim scenariuszu? Bo jeśli nie – to jesteś skazany na powtórki. A powtórki, jak każdy wie, są nudne.

AgaPu
Pasjonatka natury i filozofii. Łączy profesjonalizm
z zaangażowaniem i unikalnym podejściem.