Chciwość jest jak studnia bez dna. Człowiek, który jej ulega, nigdy nie powie: „wystarczy”. Zawsze znajdzie powód, by chcieć więcej – pieniędzy, władzy, rzeczy, uwagi, pochwał. Współczesny świat nie tylko nie gani chciwości, ale wręcz ją nagradza. Im więcej masz, tym bardziej jesteś podziwiany. Bogactwo stało się miernikiem sukcesu, a sukces – ostatecznym celem życia. Jeśli nie chcesz więcej, to znaczy, że nie masz ambicji, że się poddałeś, że jesteś naiwny.
Ale czy rzeczywiście człowiek chciwy jest człowiekiem sukcesu? A może to raczej ktoś, kto nigdy nie zazna prawdziwego spokoju? Bo chciwość działa jak głód, którego nie da się zaspokoić. Im więcej posiadasz, tym bardziej boisz się, że stracisz. Im więcej gromadzisz, tym mocniej czujesz, że nadal masz za mało. Pieniądze, które miały dać wolność, stają się więzieniem. Władza, która miała zapewnić kontrolę, zaczyna kontrolować ciebie.
Chciwość to nie tylko obsesja na punkcie pieniędzy. To także nienasycona potrzeba uznania, wpływu, uwagi. To chęć bycia na szczycie, niezależnie od ceny. To przekonanie, że tylko ty się liczysz, a inni są albo przeszkodą, albo środkiem do celu. Chciwy człowiek może być bogaty lub biedny – nie chodzi o to, ile ma, ale o to, jak bardzo jest zniewolony przez własne pragnienia.
Największy paradoks chciwości polega na tym, że nigdy nie daje szczęścia. Przez chwilę można się cieszyć nowym osiągnięciem, kolejnym zerem na koncie, kolejnym zwycięstwem, ale ta radość szybko znika. Na jej miejsce wkracza lęk – że to, co zdobyte, może zostać odebrane. I znów pojawia się głód, który popycha do kolejnej walki, kolejnego wysiłku, kolejnej pogoni.
Społeczeństwo chciwości to społeczeństwo ludzi zmęczonych i sfrustrowanych. Ludzi, którzy nigdy nie czują się wystarczająco dobrzy, bo zawsze jest ktoś bogatszy, bardziej wpływowy, bardziej podziwiany. To świat, w którym drugi człowiek nie jest partnerem, ale konkurentem. W którym liczy się nie to, kim jesteś, ale co masz i ile możesz mieć więcej.
Ale chciwość ma jeszcze jedną twarz – tę, którą łatwo przeoczyć. Bywa ukryta pod płaszczykiem „dbania o przyszłość”, „zapewnienia bezpieczeństwa”, „odpowiedzialności za siebie i bliskich”. Ile razy słyszeliśmy: „muszę mieć więcej, bo chcę dobrze dla swojej rodziny”? Brzmi szlachetnie. Ale gdzie kończy się troska, a zaczyna obsesja? Gdzie jest granica między rozsądnym zabezpieczeniem przyszłości a życiem w ciągłym niedosycie?
To nie bogactwo samo w sobie jest problemem – problemem jest to, gdy staje się sensem życia. Gdy to, co posiadamy, definiuje to, kim jesteśmy. Gdy zamiast cieszyć się tym, co mamy, spędzamy życie na gonitwie za tym, czego nam brakuje. Chciwość odbiera wolność. Bo człowiek, który chce wszystko, nigdy nie ma niczego naprawdę.

AgaPu
Pasjonatka natury i filozofii. Łączy profesjonalizm
z zaangażowaniem i unikalnym podejściem.