Człowiek od zawsze szukał odpowiedzi na pytanie, co jest dobre, a co złe. Nie tylko w kontekście religii, ale przede wszystkim w zwykłym, codziennym życiu. Bo czyż nie jest tak, że każda decyzja, każdy wybór – nawet ten najdrobniejszy – sprawia, że kierujemy się albo ku dobru, albo ku złu?
Już starożytni filozofowie próbowali stworzyć pewien moralny kompas, który miał pomagać w prowadzeniu „dobrego życia”. Platon mówił o cnotach jako o ideałach, do których warto dążyć. Arystoteles twierdził, że moralność to sprawa praktyki – nie wystarczy wiedzieć, co jest dobre, trzeba to jeszcze ćwiczyć każdego dnia.
A potem przyszły wieki chrześcijańskiej refleksji, która zamknęła ten temat w dwóch katalogach: siedmiu grzechach głównych i siedmiu cnotach.
Przez lata te pojęcia obrastały w skojarzenia religijne, kojarzyły się z kazaniami, surowymi nakazami i strachem przed karą. A jednak, jeśli spojrzeć na nie chłodnym okiem, widać w nich coś więcej – ponadczasowy, etyczny system wartości. Coś, co działa niezależnie od wiary czy światopoglądu.
Bo czym są grzechy główne, jeśli nie mechanizmami prowadzącymi do destrukcji? Pycha rozbija relacje i sprawia, że człowiek zaczyna uważać się za lepszego od innych. Zazdrość niszczy radość życia. Gniew popycha do działań, których później żałujemy. Chciwość każe gromadzić dobra kosztem innych, a nieumiarkowanie – czy to w jedzeniu, piciu, czy konsumpcji w ogóle – prowadzi do wyniszczenia. Lenistwo paraliżuje, odbiera sens działania.
A rozwiązłość? W epoce, gdzie „wszystko wolno”, wciąż rujnuje ludzi, tylko że w bardziej wysublimowany sposób.
A cnoty? To przeciwieństwa tych pułapek. Nie jakieś wyświechtane ideały dla świętych, ale konkretne postawy, które sprawiają, że człowiek może żyć w zgodzie ze sobą i innymi. Roztropność pomaga unikać błędów, sprawiedliwość dba o to, by nie krzywdzić drugiego człowieka. Umiarkowanie daje spokój wewnętrzny, męstwo pozwala walczyć o słuszne sprawy. Miłość, nadzieja i wiara – niezależnie od tego, jak je pojmujemy – sprawiają, że nie popadamy w cynizm i pustkę.
Dziś rzadko mówimy o grzechach i cnotach. Wolimy „błędy” i „mocne strony”. Chcemy unikać wartościowania, bo przecież „każdy ma swoją prawdę”. Tylko że w życiu, prędzej czy później, i tak musimy wybierać: idziemy drogą destrukcji czy rozwoju? A może, co gorsza, tkwimy w miejscu, udając, że wybór nas nie dotyczy?
W kolejnych felietonach przyjrzymy się każdemu z tych siedmiu grzechów i siedmiu cnót – nie jako pustym hasłom, ale realnym siłom, które kierują naszym życiem. Bo może warto wreszcie spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie: kim tak naprawdę jestem? I co wybieram?

AgaPu
Pasjonatka natury i filozofii. Łączy profesjonalizm
z zaangażowaniem i unikalnym podejściem.