Rozpusta. Słowo, które brzmi staroświecko, jakby wyjęte z dawnych moralizatorskich kazań. Współczesny świat rzadko go używa – woli mówić o wolności, wyborach, ekspresji siebie. Ale czy to znaczy, że temat przestał być aktualny? Wręcz przeciwnie. Nigdy wcześniej ludzie nie mieli tylu możliwości zaspokajania swoich pragnień i nigdy wcześniej nie byli tak zagubieni w ich nadmiarze.
Rozpusta to nie tylko rozwiązłość seksualna, choć często właśnie tak ją kojarzymy. To znacznie szersze zjawisko – życie podporządkowane jednemu celowi: przyjemności. Nie chodzi o to, by jej unikać, bo przyjemność sama
w sobie nie jest niczym złym. Problem zaczyna się wtedy, gdy staje się jedyną wartością, gdy człowiek podporządkowuje jej wszystko inne. Wtedy zatraca się w nieustannym poszukiwaniu doznań, coraz silniejszych, coraz bardziej ekstremalnych, bo te dotychczasowe już nie wystarczają.
Kiedyś mówiono, że rozpusta to grzech ciała – zaspokajanie namiętności bez refleksji, bez odpowiedzialności, bez umiaru. Dziś możemy spojrzeć na to szerzej – to nie tylko cielesność, ale także życie w trybie niekończącej się konsumpcji: rozrywek, relacji, doznań, które mają dać szybkie ukojenie. Człowiek wpada w iluzję, że jeśli tylko zaspokoi każdą zachciankę, to będzie szczęśliwy. A przecież im więcej konsumuje, tym większa pustka w środku.
Współczesny świat podsuwa nam rozpustę w pięknym opakowaniu. Mówi: „żyj chwilą”, „rób to, co sprawia ci przyjemność”, „nie ograniczaj się”. I jest w tym jakaś prawda – życie jest krótkie, więc warto czerpać z niego radość. Ale czy to znaczy, że mamy się w nim zatracić? Że nie warto myśleć o konsekwencjach, o innych ludziach, o tym, co zostaje z nami na dłużej niż jedno ulotne doznanie?
Rozpusta, choć ubrana w modne hasła, często jest po prostu ucieczką. Od bólu, samotności, od odpowiedzialności za własne życie. Ludzie, którzy w nią wpadają, szukają nie tyle szczęścia, co zapomnienia. Chcą zagłuszyć pustkę, której nie da się wypełnić kolejnym doświadczeniem. Pragną poczuć się dobrze choć przez chwilę, bo nie mają niczego, co dawałoby im trwałe poczucie sensu.
Prawdziwa wolność to nie poddawanie się każdej pokusie, ale zdolność do wyboru. Człowiek, który nie potrafi odmówić sobie przyjemności, nie jest wolny – jest niewolnikiem swoich pragnień. Tymczasem życie w zgodzie
z sobą to nie tylko szukanie chwilowego ukojenia, ale budowanie czegoś, co ma wartość. Co nie znika w momencie, gdy gasną światła imprezy, gdy kończy się kolejny romans, gdy znika kolejne źródło stymulacji.
Nie chodzi o to, by się umartwiać, by odrzucać radość życia. Chodzi o to, by nie dać się złapać w pułapkę myślenia, że jesteśmy tylko sumą naszych pragnień. Człowiek, który potrafi czerpać z życia, ale nie pozwala, by życie czerpało z niego, naprawdę rozumie, czym jest wolność.

AgaPu
Pasjonatka natury i filozofii. Łączy profesjonalizm
z zaangażowaniem i unikalnym podejściem.