Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować pewne narzędzie pomocne przy radzeniu sobie z problemami w relacjach. Tych aktualnych i tych minionych, które np. zostawiły w nas bolesne wspomnienia z dzieciństwa. Jest to jedna z tych rzeczy, do których podchodziłam z niewiarą i przymrużeniem oka, a zaskoczyła mnie jej moc i skuteczność.
Napisz list do osoby, z którą masz jakikolwiek problem. Aktualny lub miniony. Ale nie wyślesz tego listu i z całą pewnością nikt tego listu nie przeczyta.
Najważniejsze jest to, aby ten list napisać do bólu szczerze. Możesz w nim przeklinać, złorzeczyć i grozić. Zero poprawności i zahamowania wynikającego z naszego wychowania. Pisz co Ci leży na sercu. I pisz tak długo, aż poczujesz, że temat został wyczerpany. A potem przeczytaj sobie ten list. Może poczujesz potrzebę dopisania czegoś i na końcu spal go i jeśli masz możliwość wyrzuć popiół na trawnik, a jeśli nie, to wrzuć do toalety i spuść wodę.
Teraz podzielę się moimi doświadczeniami. Ty będziesz mieć swoje. Z reguły zaczynałam list dosyć grzecznie, potem wyrzucałam swoje żale i rozkręcałam się w oskarżeniach. Czułam się dziwnie pisząc rzeczy, których nawet w złości nie wykrzyczałabym tej osobie, bo jednak jechałam w liście całkowicie po bandzie. I akurat ja, za każdym razem miałam coś takiego, że w pewnym momencie, zaczynałam czuć jakieś zrozumienie, współczucie, wybaczenie i pod koniec zmieniał się styl tego listu. Napisałam takie listy do Mamy, Taty, siostry i byłego męża. Za każdym razem podobny schemat. Ale to pewnie ja tak mam. Ty możesz mieć inaczej. Miałam też dziwne wrażenia w ciele. Jak pisałam do męża, rozbolała mnie głowa, a potem jak kończyłam, dyszałam jak po ciężkim wysiłku. Przyznam, że nie jest łatwo pisać taki list. Czasami czułam, że jestem wredna i nie powinnam tak osądzać, czy wręcz ubliżać bliskiej mi osobie. Ale na tym to polega. Żeby zrzucić wszystkie ograniczania i wylać wszystko co w nas siedzi.
I wiecie co? Po spaleniu takiego listu, czułam taką lekkość. W dodatku dużo lżej myślałam o tej osobie. Czuję, że muszę jeszcze raz napisać do Taty, bo coś we mnie jeszcze siedzi, a ja nawet nie umiem dociec co. Dopiero jak zacznę pisać, to wylezie. I takie listy można pisać tak często, jak tylko chcecie. Nawet wiele do tej samej osoby. I uwierzcie mi, a właściwie, nie wierzcie, tylko sami sprawdźcie jak to działa.
Życzę powodzenia w pisaniu!!!
Pozdrawiam cieplutko

Dorota Wachowicz
Ponad 20 lat HR w Corpo, Coach, Mediator.
Kocha ludzi z ich wszystkimi zaletami i wadami.